20 kwietnia 2014

14 Stacja


Wypełniło się to już 14 lat Pasji.
 Lucy Maud Montgomery w książce „Ania z Zielonego Wzgórza”- pisała: „ w życiu trzeba dążyć do ideału, bo inaczej staje się ono nudne”...
Każdy prawdziwy artysta realizując się w swoim życiu - dąży do świętości, cokolwiek przez to rozumieć.  Profesor Leszek Kołakowski mawiał, że wierzących prawdziwie jest niewielu i są oni wybrańcami Boga, ja niestety tym wybrańcem nie jestem, jednak pomysłów na realizację sakralnych wizji mi nie brakuje. Nasuwa mi się w tym momencie mała dygresja - przytoczę tu wypowiedź jednego z przyjaciół Jan Himilsbacha o nim samym, który powiedział, że: „ nędzne życie artysty Pan Bóg wynagradzał talentami”...
Wrócę jednak do Grobu Pańskiego, mamy tu do czynienia z tematyką sacrum, poprzez symbolikę Grobu chrześcijanie nawiązują osobista relację z Bogiem, co w dzisiejszym zlaicyzowanym świecie jest tak potrzebne człowiekowi.
Nie chcę zbytnio zagłębiać się w tematykę teologiczną, ale uważam, że czasami ludzie małej wiary robią wielkie rzeczy dla Boga, to się zazębia proste czynności codzienna praca i wiara uświęcają człowieka.
Michał Kokot mój Szymon Cyrenejczyk, który zawsze mnie wspierał w tym, co robiłem i podzielał moje wizje, zawsze mi powtarzał, że mimo wszystko trzeba być ponad wszystko i robić to, co się czuje.
Tydzień intensywnego myślenia, niejednokrotnie kryzys wiary. Nigdy do końca nie wiem, jaki będzie efekt końcowy, jest pierwotna myśl zamysł, -wtedy wsiadam na rower i jadę w poszukiwanie pomysłu wśród dzikiej przyrody – wtedy się zarysowuje.
Krzyż ze spalonego drewna, przepróchniałej belki, która kiedyś stanowiła element więźby dachowej, czy pień drzewa pochłonięty przez Wisłę, a potem wyrzucony na brzeg rzeki.
Chodzi o „symbolikę wyrazu” o cztery żywioły, którym każdego dnia się opieramy i które i tak prędzej czy później nas pochłoną. To jest pewnego rodzaju sugestia podprogowa, pewne rzeczy robimy, odczuwamy i zauważamy intuicyjnie (podświadomie), nie wiemy skąd czy od kogo one pochodzą i to jest właśnie sfera sacrum.
Należy jeszcze wspomnieć o ludziach Wiślanej ziemi, bo to przecież dla nich tworzona jest ta symbolika - ich dobre słowo trafny komentarz, czy osobista refleksja dają wiarę w sens tej niezgłębionej dla mnie „tajemnicy budowy Grobu Pańskiego”.

Prace przy grobie - 2014 rok

Efekt końcowy - ze spalonego pnia wyrasta krzyż.
            
Opalony pień wierzby na którym ułożone są
biało-czerwone róże.



Grób Pański 2013 rok - M. Kokot na zdjęciu.

Symbolika białego kamienia w koronie cierniowej
leżącego pod spalonym krzyżem 2013r.


Grób Pański - 2012 rok

Krzyż z przepróchniałych belek , na pierwszym
planie chleb upieczony przez M. Kokota - 2012 r.



\



Grób Pański  2011 - kuty, metalowy krzyż z cmentarza
 i korona z pordzewiałego drutu kolczastego.

          2011 rok                                           Krzyż osadzony w korzeniu dębu znalezionym podczas prac 
                                                                       renowacyjnych   na cmentarzu ewangelickim w Łęgu-Osieku.

Grób Pański 2009 - krzyż wykonany 
z gałęzi wiklinowych

    Grób Pański  2008 rok - krzyż wykonany z drzewa
     wydobytego z Wisły.


Grób Pański - symbolika łodzi 2007 rok

2006 rok -spalony krzyż

2005 rok

Symbolika rybacka - 2004 rok

2002 rok





3 stycznia 2014

U Pana Boga w ogródku - czyli etnoklimaty po mojemu


Podobno diabeł stworzył miasto, człowiek wieś, a Pan Bóg łąki, pola i lasy.
Stajenczynki to wieś położona wśród łąk, pól i lasów, czyli „u Pana Boga w ogródku”.
Znalazłem tu szczęśliwych, otwartych na drugiego człowieka ludzi.
Do domu Mariana i Urszuli zawędrowałem w karnawale i tu zrozumiałem, co znaczy stawiać sobie za punkt honoru przyjmowanie gości.
Kiedyś w szkole podstawowej, na lekcji religii, ksiądz zadał pytanie: co wyróżnia naród polski, z pośród innych narodów?... - odparłem: ja wiem!... – gościnność!. I choć wtedy jeszcze do końca nie wiedziałem, co oznacza to słowo, to dziś próbuję poznać jego prawdziwe znaczenie w mentalności ludzi spotykanych na mojej drodze.
Otwartość na drugiego człowieka, a przede wszystkim zaufanie, jakim obdarzają cię gospodarze wpuszczając do swojego domu i dając ci to wszystko, co ma dla niego największą wartość.
W domu na Stajenczynkach żywe są tradycje biesiadowania na cześć przybyłych gości, jest suto zastawiony stół, muzyka, taniec i śpiew, rozmowa i zabawa - czyli sielski klimat, jakiego już, na co dzień nie spotykamy...


"w duecie" III miejsce w kon.Etnoklimaty 2013 http://www.etnomuzeum.pl/pl/etnoklimaty2013

"akordeonista"

"bębnistka"

"azor perkusista"

zdjęcie starego domu gospodarzy

ostatnia wieczerza Leonarda da Vinci wisząca w gościnnym pokoju

Na koniec podzielę się z Wami pewnym spostrzeżeniem – mianowicie zauważyłem, że im dalej ludzie mieszkają od cywilizacji i rzadziej maja kontakt z drugim człowiekiem, tym bardziej są otwarci i gościnni dla kogoś obcego.

17 września 2013

Udrzewienie.

„I zielone przy drogach wierzby i topole / Co pierwej, jako płaczki przy grobowym dole / Biły czołem, długiemi kręciły ramiony / Rozpuszczając na wiatry warkocz posrebrzony- / Teraz jak martwe, z niemej wyrazem żałoby / Stoją na kształt posągów sypilskiej Nioby”...”Pan Tadeusz”. „I wy wierzby byłyście kiedyś boginiami,/Teraz wód pilnujecie stojąc nad brzegami”... Szymon Szymonowic-”Sielanka X – Wierzby”.  „W dwuszeregu przy drożynie/ stoją wierzby smutne, sine/milczą małe obrażone/ łyse mowy pozbawione”... Anna Słupczewska z tomiku „Żyto”.  Fotografować wierzby to jak opisywać życie, odczytywać z ich kory historię zapisaną przez czas, zastanawiać się nad ludzkim istnieniem… Wierzba głowiasta biała jest metaforą losu ludzkiego, choć rosnąć chce do góry, to  jest ogławiana i tak jak ludzie zatrzymywani w swoim dążeniu ku górze przez życiowe niepowodzenia - okazują swoje cierpienia - tak i ona cierpi na moich zdjęciach.  

11 września 2013

Egretta Alba – biały anioł z nad Wisły.

Czapla biała to gatunek południowy rozpowszechniony w Azji, Ameryce, Australii i całej Afryce. Według Sokołowskiego w Polsce gnieździł się przed stu laty pod Głogowem. Obserwuje ją już od ponad dziesięciu lat w okolicach użytku ekologicznego Zielona Kępa w Nadleśnictwie Dobrzejewice . Każdego roku jej liczebność wzrasta zapewne z racji ocieplającego się klimatu... Dłuższa smuklejsza i większa od czapli siwej, która w locie przypomina mi pterodaktyla. Żerując na otwartej płyciźnie jej biały kolor bardzo rzuca się w oczy. Jest bardzo płochliwa i trudna do fotografowania - jednak tym razem udało się mi zrobić kilka ciekawszych jej ujęć.

1 kwietnia 2011

Dom który ma w sobie więcej magii, niż niejeden pałac.


Osiek nad Wisłą, nieopodal kościoła stoi dom z topolowych bali o konstrukcji zrębowej, przypomimajacy wyglądem świdermajer.
Zbudowany w 1932r. przez cieśli z pobliskich wsi: Szyplika z Łążyna, Malankowskiego z Dzikowa i Milke z Śicin.
Piętrowy budynek zdobią ościeżnicowe okna i charakterystyczny podcień zwieńczony balkonem. Całość tworzy pełną uroku kompozycję świadczącą o dużym poczuciu estetyki wiejskich cieśli.
Zamierzeniem właściciela Antoniego Marycza (z wykształcenia nauczyciela matematyki) było wybudowanie domu pełniącego dwie funkcje: mieszkalną z wejściem od podwórza ( trzy pokoje z kuchnią ) i edukacyjną z wejściem od frontu (duża sala lekcyjna na parterze i dwa pokoje dla nauczycieli na piętrze).
Przez ponad trzydzieści lat dom spełniał role szkoły, a gospodarz nauczał w nim matematyki.


W czasie II wojny światowej budynek na krótko przeszedł we władanie niemieckie. Przebywał w nim niemiecki oficer wraz ze świtą. Jak wspomina właścicielka z opowieści matki, Niemcy zajęli większość domu pozostawiając rodzinie jedynie pokój z kuchnią - dziewięcioro dzieci musiało spać razem w jednym łóżku.
Zimą 1945r pod naporem wojsk radzieckich okupanci zostali zmuszeni do ucieczki.
Nocą w czasie walk, by oświetlić okolicę Rosjanie podpalili stodołę za plebanią, poległo wielu żołnierzy , a kule wpadały przez okna do domu.
Dom przetrwał zawieruchę wojenną, by dalej pełnić swoją funkcję...


W 1957r obecna właścicielka Barbary Marycz (córka Antoniego Marycza) założyła w domu pierwsza bibliotekę publiczną.
Znajdowała się ona w pokoju na piętrze i liczyła wówczas ok 300 woluminów.
W tym czasie biblioteka była centrum kulturalno - rozrywkowym Osieka.
Prócz książek posiadała także patefon i pierwsze we wsi radio na ogniwa. Okoliczni mieszkańcy zchodzili się by wypożyczyć książki posłuchać radia, a młodzież,by potańczyć przy dżwiekach muzyki na strychu.
W bibliotece odbywały się zebrania Związku Młodzieży Polskiej, próby teatralne, spotkania towarzyskie. Ktoś kiedyś napisał na deskach starej stodoły, na której wieszano afisze i każdy wypisywał tam swoje żale : „nikt na nudę nie narzeka gdy jest w domu biblioteka”.
W 1965r placówkę przeniesiono do budynku w którym mieści się do dziś.


W roku 1986 z pomysłu mieszkańców i fotografika Michała Kokota w domu powstała „Osiecka Izba Pamięci”.W sali na parterze gromadzono stare sprzęty domowego użytku, wyroby rękodzielnicze miejscowych wikliniarzy, malarzy, rzeźbiarzy i hafciarek...
W tym okresie każdy z przybyłych gości do wsi, miał możliwość zobaczenia domu od środka, zwiedzając jednocześnie izbę pamięci. Rolę kustosza pełniła właścicielka, która przyjmowała zwiedzających o każdej porze dnia.
W tym samym czasie w pokoju na piętrze mieściło się studio fotograficzne Pana Michała Kokota.
Z usług fotografika korzystało wielu mieszkańców, a zdjęcia z tamtego okresu wiszą do dziś w domu Pani Barbary.
W 1989r Izbę Pamięci przeniesiono do domu państwa Florkiewiczów.


Dziś dom już nie tak ważny i trochę zapomniany - przypomina historie starymi deskami.
Od czasu do czasu na podcieniu grywa Osiecka Kapela Ludowa, a na Boże Ciało służy miejscem na ołtarz.


Wspomnieć jeszcze trzeba o gospodyni, co dom wesołym czyni - ale to już inna historia...

11 lutego 2011

Gruszki na wierzbie, a może brzozy...

Wiejska droga w miejscowości Osiek,
przy drodze stoi wierzba, a w jej koronie rośnie brzoza.
To osobliwe zjawisko przyrodnicze,
 nie jest niczym niezwykłym wśród koron starych wierzb,
ogławianych na kształt kandelabru. Ich pnie często próchnieją od
środka i z czasem powstaje swoistego rodzaju lej w którym gromadzi
się materiał organiczny z butwiejącego drewna opadłych liści i gałęzi.
Stanowi to doskonałe podłoże dla
przyniesionego przez wiatr nasiona Brzozy brodawkowatej
 (Betula pendula Roth).
Brzoza żyje ok. 100 lat jednak w tym przypadku
jej los zależny jest od stanu zdrowia właściciela.
Należy do gatunków pionierskich, jako
pierwsza wkracza na pożarzyska i nieużytki, można ją spotkać
rosnącą na dachach  domów, zamkowych murach czy  pniach starych drzew.

Pasożyt to czy nieproszony gość,
 a może to rodzaj jakiegoś amensalizmu – oceńcie sami.
Tym czasem zachęcam do bacznej obserwacji przyrody,
bo nigdy nie wiadomo co zobaczymy...

Posted by Picasa