1 kwietnia 2011

Dom który ma w sobie więcej magii, niż niejeden pałac.


Osiek nad Wisłą, nieopodal kościoła stoi dom z topolowych bali o konstrukcji zrębowej, przypomimajacy wyglądem świdermajer.
Zbudowany w 1932r. przez cieśli z pobliskich wsi: Szyplika z Łążyna, Malankowskiego z Dzikowa i Milke z Śicin.
Piętrowy budynek zdobią ościeżnicowe okna i charakterystyczny podcień zwieńczony balkonem. Całość tworzy pełną uroku kompozycję świadczącą o dużym poczuciu estetyki wiejskich cieśli.
Zamierzeniem właściciela Antoniego Marycza (z wykształcenia nauczyciela matematyki) było wybudowanie domu pełniącego dwie funkcje: mieszkalną z wejściem od podwórza ( trzy pokoje z kuchnią ) i edukacyjną z wejściem od frontu (duża sala lekcyjna na parterze i dwa pokoje dla nauczycieli na piętrze).
Przez ponad trzydzieści lat dom spełniał role szkoły, a gospodarz nauczał w nim matematyki.


W czasie II wojny światowej budynek na krótko przeszedł we władanie niemieckie. Przebywał w nim niemiecki oficer wraz ze świtą. Jak wspomina właścicielka z opowieści matki, Niemcy zajęli większość domu pozostawiając rodzinie jedynie pokój z kuchnią - dziewięcioro dzieci musiało spać razem w jednym łóżku.
Zimą 1945r pod naporem wojsk radzieckich okupanci zostali zmuszeni do ucieczki.
Nocą w czasie walk, by oświetlić okolicę Rosjanie podpalili stodołę za plebanią, poległo wielu żołnierzy , a kule wpadały przez okna do domu.
Dom przetrwał zawieruchę wojenną, by dalej pełnić swoją funkcję...


W 1957r obecna właścicielka Barbary Marycz (córka Antoniego Marycza) założyła w domu pierwsza bibliotekę publiczną.
Znajdowała się ona w pokoju na piętrze i liczyła wówczas ok 300 woluminów.
W tym czasie biblioteka była centrum kulturalno - rozrywkowym Osieka.
Prócz książek posiadała także patefon i pierwsze we wsi radio na ogniwa. Okoliczni mieszkańcy zchodzili się by wypożyczyć książki posłuchać radia, a młodzież,by potańczyć przy dżwiekach muzyki na strychu.
W bibliotece odbywały się zebrania Związku Młodzieży Polskiej, próby teatralne, spotkania towarzyskie. Ktoś kiedyś napisał na deskach starej stodoły, na której wieszano afisze i każdy wypisywał tam swoje żale : „nikt na nudę nie narzeka gdy jest w domu biblioteka”.
W 1965r placówkę przeniesiono do budynku w którym mieści się do dziś.


W roku 1986 z pomysłu mieszkańców i fotografika Michała Kokota w domu powstała „Osiecka Izba Pamięci”.W sali na parterze gromadzono stare sprzęty domowego użytku, wyroby rękodzielnicze miejscowych wikliniarzy, malarzy, rzeźbiarzy i hafciarek...
W tym okresie każdy z przybyłych gości do wsi, miał możliwość zobaczenia domu od środka, zwiedzając jednocześnie izbę pamięci. Rolę kustosza pełniła właścicielka, która przyjmowała zwiedzających o każdej porze dnia.
W tym samym czasie w pokoju na piętrze mieściło się studio fotograficzne Pana Michała Kokota.
Z usług fotografika korzystało wielu mieszkańców, a zdjęcia z tamtego okresu wiszą do dziś w domu Pani Barbary.
W 1989r Izbę Pamięci przeniesiono do domu państwa Florkiewiczów.


Dziś dom już nie tak ważny i trochę zapomniany - przypomina historie starymi deskami.
Od czasu do czasu na podcieniu grywa Osiecka Kapela Ludowa, a na Boże Ciało służy miejscem na ołtarz.


Wspomnieć jeszcze trzeba o gospodyni, co dom wesołym czyni - ale to już inna historia...

6 komentarzy:

  1. Dzięki wielkie za ten Osiek - zaraz ożywają wspomnienia. Ja teraz daleko, na południu, ale podtoruńskie lasy to magiczna kraina dzieciństwa. Wakacje spędzone u babci w chacie jeszcze niedawno krytej strzechą w zagubionym w lesie Smogorzewcu. Droga do Osieka, obok cmentarza, na którym leżą bliscy. Kumpel, który zarył w przepastnych archiwach UOP...
    I jeszcze ta noc spędzona w tipi na wiślanej skarpie, gdzie stary znajomy, polski "Indianin", próbował żyć jak pionier amerykańskiego Zachodu. Kiedy tam byłem ostatnio - ale to już chyba minęło 10 lat - niedokończona budowa domu traperskiego stała jeszcze, choć miejsce zdawało się być opuszczone. Dym z indiańskiego ogniska też się gdzieś ulotnił. Pozostała pamięć o cudownym miejscu.
    Dzięki i czekam na więcej. Będę zaglądał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaglądam, zaglądam ... i nic...

    OdpowiedzUsuń
  4. 52 years old Tax Accountant Dolph Royds, hailing from Quesnel enjoys watching movies like "World of Apu, The (Apur Sansar)" and Baton twirling. Took a trip to Historic City of Ayutthaya and drives a Ferrari 410 Sport. sprawdz innych uzytkownikow

    OdpowiedzUsuń